Zacznę od tego, że nie wiem co wydarzyło się w Przewodowie. Nie wiem również które media i agencje prasowe podają prawdę, a które się mylą. Nie wiem w końcu czy bliższe prawdy są informacje podawane wczoraj przez rządy państw bałtyckich czy przez Joe Bidena. Kiedy będziemy to wiedzieć? Być może nawet za kilka miesięcy kiedy zakończy się śledztwo. Wszystkie dotychczasowe informacje to na razie spekulacje bazujące na cząstkowych informacjach.
Wczoraj na Twitterze pojawił się zalew wpisów nawołujących do spokoju, nieufania niesprawdzonym informacjom oraz poleganiu na informacjach rządowych oraz tych pochodzących z zaufanych mediów i agencji prasowych. Jednak jak widzimy dzisiaj wczorajsza wersja wydarzeń przedstawiona m.in. przez Associated Press czyli jedną z największych i najbardziej uznanych agencji prasowych różni się od tej podawanej dzisiaj. Czy to znaczy, że nie powinniśmy ufać mediom? Powinniśmy, ale w takich sytuacjach występuje zasada ograniczonego zaufania.
To całkiem normalne, że pojawiają się różne wersje zdarzenia. Widzieliśmy to na przykładach ataków terrorystycznych kilka lat temu w państwach zachodnich. Na początku zawsze jest chaos, podawana jest różna liczba ofiar oraz zamachowców, ich narodowość czy motywy. Wynika to z różnych źródeł z których korzystają poszczególne media. Przepytują bezpośrednich świadków, członków różnych służb będących na miejscu zdarzenia czy docierają do oficjeli, którzy mogli dostać informacje ze sprzecznych źródeł. To jest ich praca, której nie wykona nikt kto nie pracuje w mediach. Takie osoby mogą jedynie bazować na informacjach z internetu, które obarczone są o wiele większa dozą wątpliwości.
Pytanie więc czy media powinny tę pracę wykonywać i od razu o tym informować? Tak, jeśli by tego nie robiły to głównym źródłem naszej informacji byliby samozwańczy internetowi dziennikarze, którzy mogą realizować różne agendy i preparować informacje według swojej własnej wizji. Ludzie potrzebują jakichkolwiek informacji bo bez nich sami będą kreować różne wersje zdarzenia, które mogą być o wiele bardziej niebezpieczne.
Czyli wszystko jest w porządku i możemy bez zastanowienia wierzyć mediom? Właśnie nie. Tutaj dokładnie pojawia się zasada ograniczonego zaufania w sytuacjach, które są nagłe i rozwojowe. Dziennikarze dobrze wykonują swoją pracę i informują o wszystkich informacjach, które uznają za wiarygodne. Jednak nie znaczy to, że te informacje będą prawdziwe. Nie wyobrażam sobie, żeby media nie podały informacji Associated Press czy wypowiedzi głów państw bałtyckich lub USA. Te źródła powinny mieć więcej zweryfikowanych informacji. Co my w tej sytuacji powinniśmy zrobić? Śledzić ale być sceptycznym. Nie wierzyć w każdą nową informację, nawet jeśli wychodzi z poważnych i rzetelnych źródeł. Po prostu może to być jedynie strzępek informacji na podstawie której ktoś wyciągnął wnioski zbyt daleko idące.
Co powinny robić w takiej sytuacji media? Jasno i wyraźnie komunikować swoim odbiorcom o tym, że dana informacja nie musi być prawdziwa. Pomimo tego, że pochodzi z wiarygodnego źródła, została sprawdzona i potwierdzają ją jacyś oficjele to nadal jest ona obarczona dozą niepewności. Nie wystarczy w tym wypadku napisać, że są to niepotwierdzone informacje. Jeśli jest to dla nas informacja szokująca to szybko usuniemy z mózgu wątpliwości związane z jej niepotwierdzeniem i będziemy emocjonować się clue danej wiadomości. Nie ma sensu też dawanie clickbaitowych tytułów czy wstawek “z ostatniej chwili”. Drogie media, możecie być spokojne, że w takiej sytuacji otrzymacie swoje wejścia na stronę, a bez takich zabiegów obniżamy emocje czytelników i będą mogli bardziej się skupić na przetworzeniu informacji i krytycznym podejściu do niej.
Podsumowując, wszyscy potrzebujemy ostudzić emocje. Czytelnicy – ufajcie dużym mediom, ale jednocześnie bądźcie świadomi, że w takich sytuacjach wersja wydarzeń może zmieniać się co chwilę, a oficjalne potwierdzenie może nadejść po długim czasie. Media – lepiej informujcie o możliwej nieprawdzie w przekazywanych newsach, to jeszcze bardziej wzmocni waszą wiarygodność a czytelnikom ostudzi emocje. I naprawdę nie musicie nas dodatkowo zachęcać do odwiedzenia waszej strony. I tak to zrobimy.